Tragedia na statku „Nefryt”, która wydarzyła się we wrześniu 2015 roku, była brutalnym przypomnieniem, że fumigacja ładunków na statkach to nie formalność, lecz proces o wysokim ryzyku, wymagający pełnego profesjonalizmu i ścisłego przestrzegania procedur bezpieczeństwa. Śmierć dwóch oficerów i ciężkie zatrucie kilkunastu członków załogi jasno pokazują, że nawet rutynowa operacja, jeśli przeprowadzona niedbale, może mieć dramatyczne skutki – nie tylko zdrowotne, ale też prawne.
Czym jest fumigacja i dlaczego jest tak niebezpieczna?
Fumigacja to proces chemicznego zwalczania szkodników, często przeprowadzany przed transportem ładunków rolnych. Wymaga zastosowania silnie toksycznych środków, takich jak fosforowodór, które działają w formie gazu. Prawidłowe zabezpieczenie przestrzeni ładunkowej i pełne odizolowanie części mieszkalnej statku to absolutne minimum. Jednak to, co wydarzyło się na „Nefrycie”, pokazało, jak łatwo można złamać podstawowe zasady bezpieczeństwa – i jak wysoka jest za to cena.
W opisywanym przypadku fumigację przeprowadzili pracownicy firmy fumigacyjnej, którzy nie zostawili żadnej dokumentacji dotyczącej użytego środka oraz, jak wynika z dostępnych informacji – nie przeprowadzili szkolenia BHP dla załogi fumigowanego statku. Starszy oficer nie zorganizował pomiarów stężenia gazu ani nie poinformował załogi o możliwym zagrożeniu. Kapitan, zamiast przeanalizować sytuację i zweryfikować bezpieczeństwo, ograniczył się do formalnego przyjęcia informacji. Skutkiem była tragedia, za którą ostatecznie kapitan został prawomocnie skazany na dwa lata bezwzględnego więzienia. Oprócz kary więzienia kapitan ma zapłacić nawiązki rodzinom ofiar oraz kilkunastu marynarzom w kwotach od 45 tys. zł do 20 tys. zł.
Dramatyczne skutki zdrowotne
Objawy zatrucia, jakie wystąpiły u członków załogi, były poważne i postępowały szybko. Również oficer doświadczył silnego bólu brzucha, wymiotów, ogólnego osłabienia i uczucia zimna. Jego stan pogorszył się do tego stopnia, że nie dawał oznak życia i pomimo dwugodzinnej reanimacji zmarł na statku. III oficer miała zaburzenia wzroku, trudności z oddychaniem, a w końcu doszło do zatrzymania krążenia. Pomimo prób reanimacji także zmarła. Pozostali członkowie załogi trafili do szpitala z objawami zatrucia gazowego po dezynsekcji, w tym m.in. toksyczne uszkodzenie wątroby i zapalenie oskrzeli, obustronne zapalenie płuc oraz zaburzenia w morfologii krwi.
Przyczyna tragedii – skorodowana wentylacja i zaniedbania
Komisja badająca wypadek wykazała, że przyczyną tragedii była perforacja przewodów wentylacyjnych i klimatyzacyjnych, skutkująca przedostawaniem się powietrza z fumigantem do pomieszczeń załogi. Nieszczelności, powstałe m.in. wskutek korozji kanałów wentylacyjnych, pozwoliły toksycznemu gazowi z ładowni przeniknąć do przestrzeni mieszkalnej. Tym samym kapitan statku, który nie skontrolował wykonania podstawowych procedur zabezpieczających po fumigacji, nieumyślnie naraził nieświadomych działania środka członków załogi na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia.
Wnioski dla branży logistycznej
Ta sytuacja powinna być także ostrzeżeniem dla branży logistycznej, w tym terminali kontenerowych. Odpowiedzialność za bezpieczeństwo ludzi i towarów spoczywa na pracodawcach i ich przedstawicielach w podobnym stopniu, jak na kapitanie statku. Coraz więcej kontenerów trafia do portów bez jakiejkolwiek informacji o wcześniejszej fumigacji lub z niewłaściwym oznakowaniem. Niewykonanie pomiarów stężenia toksycznych gazów przy otwieraniu kontenerów może stanowić realne zagrożenie zdrowia pracowników terminala, a przez to prowadzić do skutków prawnych analogicznych jak w przypadku „Nefrytu”.
Dziś, gdy odpowiedzialność karna kadry zarządzającej w portach jest coraz częściej przedmiotem analiz sądów i prokuratur, ignorowanie procedur bezpieczeństwa przy obsłudze kontenerów może zakończyć się tak samo dramatycznie jak niedopatrzenia kapitana statku. Zwłaszcza że, podobnie jak na morzu, także na terminalu nikt nie jest w stanie „na oko” stwierdzić, czy stężenie szkodliwych substancji jest niebezpieczne, czy też gaz już nie jest w kontenerze obecny. Potrzebny jest sprzęt, wiedza i doświadczenie – czyli profesjonaliści.
Tragedia „Nefrytu” nie była jedynie wynikiem pecha. To efekt braku kontroli, pośpiechu i powierzchownego podejścia do procedur, które powinny chronić życie ludzi. Wnioski są jasne: fumigację należy zlecać tylko certyfikowanym firmom, dokładnie dokumentować proces i bezwzględnie monitorować stężenia gazów. Zarówno na morzu, jak i na lądzie. Cena błędu może być taka sama – zdrowie, życie i odpowiedzialność karna.
Marek Grzywacz, ekspert branży Natural Resources w SGS Polska
O SGS
SGS jest światowym liderem w dziedzinie badań, inspekcji i certyfikacji. Działamy w sieci ponad 2500 laboratoriów i biur w 115 krajach, wspieranych przez zespół 99 500 oddanych swojej pracy profesjonalistów. Posiadamy ponad 145 lat doświadczenia w dostarczaniu doskonałych usług – łączymy dokładność i precyzję, które charakteryzują szwajcarskie firmy, by pomagać organizacjom w osiąganiu najwyższych standardów jakości, zgodności i zrównoważonego rozwoju.
Nasze hasło – when you need to be sure – to obietnica podkreślająca nasze przywiązanie do zaufania, rzetelności i niezawodności, które umożliwiają firmom rozwijanie się z pewnością siebie. Z dumą dostarczamy nasze eksperckie usługi jako SGS, wspomagani przez inne nasze zaufane i ściśle wyspecjalizowane marki, takie jak Brightsight, Bluesign, Maine Pointe oraz Nutrasource.
SGS jest firmą notowaną na Szwajcarskiej Giełdzie Papierów Wartościowych oznaczoną symbolem SGSN (ISIN CH1256740924, Reuters SGSN.S, Bloomberg SGSN:SW).


